Dziś było trochę lepiej. Ale na ile lepiej? Na dzień? Dwa? Jestem niemożliwa. Sama siebie mam dość. Mimo, że dziś zapanowałam jakoś nad ogromnym głodem, czuję się źle. Jestem wściekła, wściekła na siebie. Bezużyteczne grube cielsko. Inaczej nie mogę na siebie wołać. Nienawidzę, gdy łapie mnie ochotka na jakieś słodkości, na kanapeczki... nie chce tego czuć.
Forum nie działa, czuję się samotna.
Przyjaciółka się nie odzywa. Pewnie sama ma swoje problemy. Przeziębienie ją złapało. Ale się nie odzywa, sama w ogóle się nie odzywa. Ja wiem, że ma problemy... ja też mam. Ona o tym wie. Ja piszę, ona nie.
Czemu to mnie tak boli? Pragnę wyzbyć się pewnych uczuć. Nie chcę cierpieć. Chcę być chuda i szczęśliwa.
Raport z dziś:
Śniadanie: Placek z dżemem nisko słodzonym. ok. 120 kal
Obiad: Nie wiem czy to można nazwać obiadem- może przekąska obiadowa?
Jedna kanapka z pieczywem WASA (20 kal) + pasztet i 3 plastry ogórka(ok 25 kal) = 45 kal
Kolacja: 2 kanapki z pieczywem WASA ( 40 kal) + twarożek ze szczypiorem(użyłam jogurtu naturalnego zamiast śmietany ok 30 kal) = 70 kal
W sumie: 225 kal
Ćwiczenia: 100 pół brzuszków
Godzinny spacer
15 minut biegania
30 powtórzeń na dolną partię brzucha